Overtrading na rynku forex w który wpadłem

Nie mam jeszcze dobrze sprecyzowanego planu kontaktu z rynkiem. To dziwne, bo siedzę w tym już tak długo, a jakoś nie potrafię czy nie chcę takiego konkretnego planu zbudować? Niestety nie mam nieskończonego czasu działania i jeśli chcę coś osiągnąć, to taki plan powinienem mieć. Pracując nad sobą przy okazji ćwiczeń price action i wyzwania ustawienia 201 setupów zdarza mi się wpaść w overtrading. Jeżeli nie wiesz co to jest lub chciałbyś poznać pewien punkt widzenia to zapraszam do nagrania - Overtrading na rynku Forex | Nial Fuller, Zbigniew Wieczorek i psychologia inwestowania.

Jakoś trudno mi pisać o tym co się za mną stało, bo trudno jest dzielić się czymś co boli, co zniechęca, co właściwie spowodowało, że pojawiają się myśli o rezygnacji. Może to i dobrze by się stało gdybym podjął męską decyzję co dalej... Jest dla mnie ważne to, że nie tracę pieniędzy, ale jednak ważniejsze jest to, że nie podoba mi się mój kontakt z rynkiem. Moim zdaniem za długo siedzę przed ekranem. Bardzo dużą huśtawkę emocjonalną przeżyłem w czwartek i piątek (27-28 luty). O tyle to boli, że pojawiają się co raz częściej momenty, że mi coś wychodzi. Chociaż spoglądając na statystykę i twarde dowody nie widać by tak było.
Gdym zapytał sam siebie, gdzie ja widzę tutaj poprawę, bo po za 5 setupami na plus, które dotarły do TP i jednym zyskownym, który aktywował się na SL, nie ma o czym mówić. A jednak możliwości jakie otworzyły się przede mną w opisywanym tygodniu były naprawdę wielkie. Gdyby usunąć 11 transakcji zaznaczonych kółkiem, to byłbym na plusie. To właśnie te transakcje, które dokonywałem i których strata była bardzo szybka wprowadziły mnie ostatecznie na manowce.
Ale kluczowe były pozycja 42 i 44, bo to one zamroziły mnie na ustawienie B dla kabla.
Obie pozycje dwa razy dawały dokładnie nie pamiętam, ale około 50 Euro zysku. Niestety ostatecznie je przetrzymałem - mówię tak na sytuacje, w której był plus, a ja nie przestawiłem na BE i ostatecznie na nich straciłem.
Patrząc na statystykę nie jest tragicznie. Owszem jest źle, bo 9 strat z rzędu to stanowczo za dużo. Mózg pracował mi na wysokich obrotach, by wpaść na jakiś pomysł naprawczy. Różne się pomysły pojawiały, głównie dotyczące interwałów.

Jednak jak się po czasie okazało jeszcze kolejne dwa dni byłem w takim nazwałbym to overtraderskim środowisku umoczony. Przez to też ten artykuł ukazuje się później, bo chcąc na gorąco podzielić się emocjami i próbując diagnozować tą sprawę, tak naprawdę z niej nie wyszedłem.
W kolejne 2 sesje dorzuciłem 37 setupów. W sumie tracąc 50% dostępnego kapitału. Dodatkowo praktycznie nie kontrolowałem tego co robię. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że właściwie szkoda czasu, bo nawet gdybym załóżmy udało mi się ocalić kapitał i wyjść nad 700 Euro, to i tak bagaż emocjonalny był stanowczo za duży. Przełożyło się to na wszystkie dziedziny mojego życia i nic dobrego nie przyniosło, a wszystko przez brak prostego plany. Kilku nawet banalnych stwierdzeń zapisanych gdzieś na kartce i pracy nad tym by konsekwentnie się tego trzymać mogło by wystarczyć.
Na ten moment mogę z pewnym spokojem i pewnością siebie napisać, że jeżeli nie ukazują się regularnie informacje o kolejnych dniach kontaktu z rynkiem, to znaczy, że w coś nie dobrego się wpakowałem.
Do wspomnianego czwartku i piątku dołożyłem jeszcze poniedziałek i wtorek. W sumie obecnie na liczniku mam już ponad 100 transakcji, z czego ponad 60 przypada na 4 sesje rynkowe.
Gdzieś nie do końca umiem to wszystko dobrze opisać. Nie wiem czy byłem w amoku, czy tak mnie to chwyciło (zaangażowało emocjonalnie), że trwałem w tym owczym pędzie, ku zagładzie! Zagłada nie nastąpiła, ale potwierdziła tylko, że bez planu będzie trudno racjonalnie postępować na rynku.

Rynek pięknie brutalnie weryfikuje fikcje i marzenia, które są w mojej głowie oraz często upokarza. Niestety niskie interwały to trudne środowisko pracy, ale ponieważ ze względu na to, co się stało nie potrafię, a i nie chce mi się rzetelnie punkt po punkcie analizować, bo emocje mnie rozłożyły. Przecież nie mam do czego się odnieść, bo nie mam planu. Nie wiele brakło, a w tej fikcji mógłbym trwać. Jednak pewne rzeczy się już zadziały.

Chcę również wzmocnić, to co się jednak udało, bo kilka setupów gdy jeszcze jako tako trzeźwo myślałem(lub pojawiały się czasowe otrzeźwienia) wyszło dobrze: nr 4, 6, 16, 17, 19, 20, 25, 23, 30, 32, 33, 40, 43, 46, 78, 92, 102. Nawet taka prosta analiza pokazuje, że coś się stało właśnie w piątek, bo po transakcji nr 46, później dłuugo nic nie ustawiłem godnego odnotowania. Czyli pierwsza 50 jako tako wyglądała, a druga to już tylko 3 transakcje, które warto odnotować.

Na moment wróćmy jednak do początku, bo nie zapowiadał on tragedii, ale już pewne symptomy można było zauważyć.
Zacząłem 18 lutego trzecią próbę, a już 20 lutego ustawiłem 11 setupów oraz 21 lutego dorzuciłem jeszcze 7 setupów. Natomiast dla mnie nadzieją i pewną wskazówką są dwa dni 19 i 26 luty, kiedy to tylko po jednym setupie ustawiłem i do tego oba przyniosły bardzo fajny rezultaty bo 4R i 3R - super. W tym kierunku powinienem iść - jednak ważniejsza jest jakość tego co robię niż sam wynik, bo on jest pochodną tej jakości, a dodatkowo w ogóle nie mam na niego wpływu.
Bo wpływa mam tylko na to co robię - na siebie.

No ale co z tym planem, kiedy go wreszcie zrobię? Przecież nie tak dawno pisałem o tym jak czuje się zagubiony na rynku. W tym artykule pisałem - 2 stycznia 2019 jednym z celów, który sobie postawiłem było
budowa planu spekulacji i inwestowania niebudzącego wątpliwości - co, kiedy i jak mam robić w procesie analizy i ustawiania setupów oraz prowadzenia pozycji
20 marca 2019 piszę : "Niestety nie mam przygotowanego planu dnia - listy kontrolnej. Powoduje to błędne ustawianie setupów".
Jeżeli nie ma się planu, to jak można się go trzymać?
27 kwietnia 2019 notuję
By dalej się nie pogrążać potrzebuję planu i listy kontrolnej, bo bez tego widać, że od 1.09.2018 cały czas nie radzę sobie, bo mi coś nie pasuje. Nie zbuduje planu dnia, to nie osiągnę celu i sukcesu!!!
To co powinienem w pierwszej kolejności zrobić? Może napisać plan? Chciałbym przejść jego budowę wraz z książką Van K. Tharpa - "Trader doskonały". Natomiast bym mógł jako tako obecnie pracować z wykresem, pewien jego zarys i jakieś pkt. powinny się pojawić. Chyba, że wolę nadal poruszać się jak dziecko we mgle?
Dodam, że właśnie nie pracuję jeszcze z książką, bo tak skupiłem się na mniej istotnych rzeczach i pracy z wykresami, że wpadłem w opisane bagno. Czyli właściwie brak planu powoduje, że nie mogę zrobić kolejnego kroku do przodu, bo zamiast zająć się clou sprawy, to skupiam się na tym co mniej istotne np. na jakim interwale mam pracować.
Oczywiście wszystkie elementy rynkowej układanki powinny do siebie pasować, ale skupienie się na tych mniej ważnych powoduje, że kręcę się w koło i stoję w miejscu.
Nie działa w moim przypadku mechanizm, który opisał Ray Dalio w swoich Zasadach.
Ból + Refleksja = Progres
Nie da się uniknąć bólu, zwłaszcza gdy chce się osiągnąć ambitne cele. Wierz mi lub nie, ale masz szczęście, gdy czujesz ból, o ile tylko podejdziesz do tego właściwie. Ból sygnalizuje bowiem, że potrzebujesz znaleźć rozwiązanie, które pozwoli ci dokonać progresu. Jeśli potrafisz wykształcić w sobie prawidłową odruchową reakcję na ból psychiczny ... która skłoni cię do refleksji nad przyczynami bólu, a nie do jego unikania, doprowadzi cię to do usprawnienia procesu uczenia się i przyśpieszenia ewolucji (Jeśli potrafisz zdobyć się na głęboką refleksję nad swoimi problemami, niemal zawsze udaje się je zlikwidować, gdyż niemal zawsze znajdzie się na nie lepszy sposób, niż w ogóle unikać zmierzenia się z nimi.). Gdy osobiście się przekonasz, o ile bardziej jest mierzenie się z bolesną rzeczywistością, która powodują problemy, błędy i słabości, z całą pewnością nie będziesz już chciał funkcjonować inaczej. To jedynie kwestia wykształcenia w sobie nawyku.

Gdzieś brakuje tej odpowiedniej refleksji, która spowoduje progres. Czyli mógłbym napisać.
brak planu + rynek = ból
By jednak móc ćwiczyć akcję ceny, to prewencyjnie wprowadziłem kilka zasad:
  • nie oglądam rynku, gdy śpię krócej niż 6h
  • ustawiam maksymalnie 5 setupów
  • koncentruje się na jednym rynku - wybrałem US30
  • patrzę na wykresy, gdy chcę ćwiczyć-ustawiać setupy tylko przez ograniczony czas - nie dłużej niż 2h, chyba, że przechodzę w tryb tylko przesuwam SL (nie ustawiając kolejnych pozycji) i działam zgodnie z zasadą pozwól zyskom rosnąć
Na razie dodam te 4 punkty, do tego co mam napisane przy okazji  ćwiczeń price action i wyzwania ustawienia 201 setupów. Czy to wystarczy?

Na koniec cytuję pewien zmieniony przeze mnie tekst, który dał mi do myślenia. Gdzie złe zachowanie na rynku:
  • czy to overtrading,
  • czy brak planu spekulacji, inwestycji, 
  • czy trwanie w braku autorefleksji i wiecznym auto sabotażu, 
  • czy to oszukiwanie samego siebie, 
  • czy różne inne bolączki które mogą się pojawić podczas kontaktu z rynkiem porównuję do choroby.
Jeżeli dostrzegam, że overtrading jest jak choroba i im wcześniej ją rozpoznam i pójdę z nią do lekarza, tym mniej zła mi wyrządzi, to nie zawaham się przed poznawaniem bolesnej prawdy o overtradingu, aby być z niego wyzwolonym...
Tylko dlaczego to takie trudne?
Być może dlatego tak z wielu z nas woli trzymać się na uboczu, aby nie być postawionym wobec prawdy...
W ten jednak sposób trwamy w chorobie, która odbiera zdolność do radości, dzielenia się z innymi, rozwoju i postępu. Choroba, którą osobiście przeżyłem powoduje, że nie wiem kim jestem i dokąd zmierzam, a moje życie dominuje egoizmem i lękiem.

Żal mi, że tak trudno człowiekowi zrozumieć i przyjąć do wiadomości błędy popełniane przez innych i często znacznie bardziej zdolnych ludzi. To nic złego chcieć się zmierzyć z wyzwaniami, ale złem jest przypisanie sobie nad ludzkich możliwości i bazowanie tylko na swoich siłach. Szkoda, że zmarnowałem i nadal marnuję energię oraz czas. Obym potrafił wyciągnąć wnioski i potrafił przejść z trybu błędnego koła do trybu progresu. Tego również ci życzę czytelniku! 

Komentarze