Z klatki do klatki

Kiedyś w jednym z artykułów (a może i nie jednym) wspomniałem, że w poprzedniej pracy czułem się jak w klatce. Chodziło o pewien stan w którym pracuje się wygodnie, a wypłaty starcza na bieżące potrzeby. Nie zarabiałem kokosów, ale pozwoliło mi to na normalne życie. Dodatkowo miałem bardzo dobre warunki pracy - swój pokój w którym nic mi nie przeszkadzało i tak de facto nie miało znaczenia gdzie jestem, bo swoją pracę mogłem wykonywać skądkolwiek, byle tylko mieć dostęp do netu. 

Jeśli dobrze pamiętam pracowałem tak od 2016 roku aż do 2021, gdy postanowiłem coś zmienić. Oczywiście jak każda praca miała też ona swoje minus, ale właśnie w tym 2016 roku po jednej udanej transakcji pomyślałem iż może mogę zarabiać na życie grając na giełdzie/foreksie! Może ta niewinna myśl spowodowała iż zacząłem budować sobie drugą klatkę?

Niestety nie zauważyłem kiedy zacząłem kręcić się w koło. Oczywiście był pewien przełom w 2017 roku gdy postanowiłem iść ścieżką Price Action, ale zgubiłem się znowu w 2019 roku i tak w pewnych aspektach kręcę się w koło aż do dzisiaj. 

Przez te lata cały czas marzyłem, że może uda się wreszcie zmienić system pracy na taki lekki i przyjemny jak to się mogło wydawać gdy osiągnie się już pewien poziom w spekulacji/inwestowaniu.

Rok temu podjąłem dość kluczową decyzję w moim zawodowym życiu by zmienić po 14 latach pracę i przenieść się do innej. Było przy tym wiele emocji i można by rzec udało mi się wyrwać z mojej złotej klatki ..... tylko w miedzy czasie mozolnie budowałem inną, której być może nawet nie dostrzegałem lub nie chciałem dostrzec. 

Nowa klatka, to pewne iluzja tego czego bym chciał, a tego co robię! Chciałbym mniej pracować i mniej angażować swoje uczucia i emocje w pracę, którą wykonuję, a szczególnie po niezłym rollercoasterze ostatniego roku pracy w nowej firmie. Chciałbym móc więcej czasu poświęcić rodzinie.
Chciałbym nie przejmować się tak bardzo finansowymi sprawami i tym jakie w tym kontekście będzie jutro. Chciałbym móc być może bardziej z dystansem patrzeć na to, co się wokół mnie dzieje. Niestety utknąłem w marzeniu iż tylko na rynku finansowym mogę odnaleźć, to czego szukam. 

Nie wiem kiedy się to stało, ale wiele porażek i strata dużej ilości czasu spowodowała, iż obecnie czuje się jak statek który wpłyną na mieliznę. Nie potrafię znaleźć jakiegoś punktu zaczepienia, który wlałby nową nadzieję na to by stawać się lepszym człowiekiem. Postanowiłem trochę nieświadomie, a na pewno nie celowo wejść w świat, którym się zachłysnąłem ale w którym nie ma miejsca na maruderów czy leszczy, bo oni stają się tylko mięsem armatnim i pożywką dla innych uczestników tej gry/rynku.

Podjąłem próbę poradzenia sobie z tą sytuację i odpowiedzi na pytanie czy potrafię nauczyć się metody spekulacji lub inwestowania, która nie zamknie mnie na rozwój w innych dziedzinach mojego osobistego i zawodowego życia? Po prostu chciałbym się upewnić czy w tej dziedzinie na pewno nie mogę osiągnąć odpowiedniego poziomu, który pozwoli na regularne zyski i zarabianie pieniędzy?

Cieszę się bo mam wrażenie, że powoli ale buduje się we mnie pewien dystans do tego wszystkiego i jest szansa na odzyskanie przyszłych straconych godzin poświęcanych na próbę pójścia pod prąd, gdy nurt jest zbyt silny by się utrzymać na nogach.

Przeglądając swoje zapiski z wcześniejszych lat trafiłem na takie słowa:

Dwa lata, a dokładniej cztery próbuję stać się zarabiającym inwestorem (piszę o latach 2016 - 2020). W 2017 roku zacząłem uczyć się Price Action (ze Zbyszkiem W.) i do połowy 2018 roku był to okres mojej dobrej pracy. Jednak gdzieś w sierpniu - wrześniu 2018 zacząłem próbować coś zmieniać, coś mi nie pasowało, aż do dzisiaj. Odkąd spróbowałem opanować interwał niższy niż D1 cały czas kręcę się w koło. Przykład ten pokazuję, że można poświęcić dużo czasu i mieć nadzieję, że osiągnie się odpowiedni poziom, a tak naprawdę stać w miejscu. Jeśli nie poradzę sobie z tym, to lepiej mi będzie zrezygnować. Widzę też jak nie jestem sobą i jak przegrywam swoje życie i czas, który mógłbym poświęcić na coś innego.

Fragment ten pisałem w 2020 roku. Nawet nie wiem kiedy minęły kolejne 2 lata, a nadal nie mogę powiedzieć nic więcej, po za tym iż nadal się kręcę i nadal .... coś próbuję.

Pisałem wcześniej o dystansie, bo próbując testować kolejny raz CA&PP (Candles Analysis & Pivot Points) widziałem iż coś mi wychodzi, a sam nie myślę już o tym, że nagle zacznę być Supermenem Forexu. Niestety jak opisywałem w dzienniku - praca-z-wykresami-rynkowymi-12 podczas tego testowania popełniłem błąd ustawiając trzy pozycje na realnym rynku. Być może pod wpływem stosunkowo dobrych wyników testu. Kosztowało mnie to trochę kasy i wiele emocji, a podsumowując test doszedłem do wniosku kolejny razy, że niższe interwały nie są dla mnie. Nie wiem dlaczego, ale gdy to piszę, to pojawia mi się myśl, a czy na pewno dobrze to testowałem?!? Tak jakbym chciał pozostawić sobie uchylone drzwi, do których znów będę mógł wejść. By potem znowu dojść do wniosku, iż na obecnym etapie życia, a może i nigdy nie będę się czuł komfortowo na niskich interwałach. Czyli de facto zachowuje się jak ćma lecąca do ognia - tylko, że nie spalam się, ale spalam swój wolny czas i obecnie również trochę pieniędzy. Myślę, że jeśli dłużej to potrwa, to będę miał też problemy ze zdrowiem.

Mimo to nadal żyję nadzieją, że coś się zmieni.... Żeby jednak się zmieniło muszę zagryźć zęby i podjąć męską decyzje ..... tylko czy to wystarczy, by wyjść wreszcie z klatki...? 

Komentarze